Hello... It's me!
Huh... A tak serio to nie wiem do końca czego się spodziewałam. Nie wiem do tego stopnia, że sama wchodziłem na ten blog sprawdzając, czy coś samo się nie napisało.
Nie będę przepraszać, choć zawaliłam.
Ale tez nie skłamię jeśli powiem że nie miałam czasu.
Od ostatniego rozdziału nie napisałam nic. Zupełnie nic. Ani linijki.
Ale jeśli dalej tu jesteście pomimo mojej serii porażek z systematyczniścią to zostawcie komentarz.
Kropkę, zwykle czytam, albo hello jeśli nasłuchaliście się Adele tyle co ja.
A jeśli będzie dla kogo, to rozdział zatytułowany Potęga Beyonce - czyli gorączka przedkoncertowej nocy pojawi się w drugim tygodniu ferii.
W pierwszym chodzę do szkoły na chemię ale takie życie w LO V.